|
|
"Jestem
tu tylko trochę.
Gdzie jest reszta, nie wiem."
J. Hartwig
Zjawia się chwilami, czasem osobiście. Zwykle jednak jako reżyser, scenograf, nawet
choreograf wśród przedmiotów, którymi subtelnie wypełnia przestrzeń swoich dzieł.
Figury od niechcenia suną po miękkich ścieżkach kreacji artystycznej Gosi Seweryn.
Zmęczone migotaniem rzeczywistości oko obserwatora odpoczywa spowalniając bieg.
Obrazy Gosi charakteryzuje miękki
spokój, wyrazistość symboli, a zarazem zaskakująca ich tajemniczość. W pierwszej
chwili korona, szachy, księżyc, balonik w przestrzeni uznajemy za symbole władzy,
strategii, zagadki, wolności.
Skojarzenia równie oczywiste, co
mylące. "Jestem tu tylko trochę" - zdaje się mówić słowami Julii Hartwig.
Nie jestem szaradą, ani zadaniem szachowym, które można rozwiązać dostosowując
tradycyjne posunięcia. Nie ma mnie więcej niż chcę.
Wędrujemy za jej sztandarową
koroną od ekslibrisu do litografii, poprzez grafikę i akwarele. Szukamy odpowiedzi na
pytania o pustynię, karminową przestrzeń nieba. I tu nagle trzeba się po prostu
pozwolić wywieść na manowce, dostosować do tego świata zapominając o grawitacji,
twardości materiału. Zasady - to decyzja Artystki. Reszta należy do gościa, który
zawędrował tu na przykład prosto z ulic Sanoka.
I tak w "Małym cyklu
antwerpijskim" pochylają się ku niemu zmiękczone niderlandzkie kamienice, trochę
zantropomorfizowane - bliższe przez to sercu - pewnie i sercu Autorki.
W "Notatkach erotycznych"
definiuje ona to, co nieuchwytne: zderzenie i współistnienie pierwiastka męskiego i
żeńskiego. Rozdzielone kolorami, przyklejone do siebie jednak w bezwzględnej necessitas,
jak czerń i biel w symbolice tao.
W zaskakujący sposób dzielą tę
samą przestrzeń w "Historiach w chmurach" baloniki zaczepione na napiętych
linach i kolce - pokornie zkrzywione ku dołowi.
Opozycja motywów w cyklu
sitodruków "Letnie historie" natomiast wydaje się być grą ze stereotypowym
postrzeganiem cielesności. Kobieta i mężczyzna uchwyceni są na rozgrzanej plaży w
zabawnej nagości, ale za to bez twarzy, rąk, nóg - w wymiarze zunifikowanym,
symbolicznym. W cyklu tym ujawnia Autorka upodobanie do motywu kwadratu, koła, stożka.
Wśród swobodnie płynących linii nieco zastanawia ta geometryczność. Koresponduje z
napięciem lin, spoiw łączących budowle.
Czyżby to była pełna dojrzałości
próba uporządkowania rozpasanej wyobraźni?
Trudno przesądzać wybór drogi
interpretacyjnej. Jedno jest z pewnością wspólne dla wszystkich dzieł Gosi Seweryn.
Zarówno ekslibris, malarstwo, jak i graficzne propozycje są niebanalnym dowodem
dojrzałości artystycznej, a także bogactwa i doświadczenia w obserwowaniu
niedostrzegalnych więzów człowieka ze światem.
Mimo, że autorka wydaje się
czasem obecna w tym świecie "tylko trochę".
Mariola Konieczna
(tekst z katalogu towarzyszącego wystawie)
|